Zazwyczaj kojarzony jest z węgierskim winem. Ten wysokogatunkowy, złocisty trunek znany jest w całej Europie. Jednak niewiele osób kojarzy tę nazwę z miejscowością. To małe, piękne i senne miasteczko jest jak z bajki o śpiącej królewnie. Turystów można policzyć na palcach jednej ręki, a mieszkańcy jakby opuścili je w pośpiechu.
Do Tokaju wjeżdżamy przed godziną 11-tą w południe. Z daleka widać Łysą Górę, która jest charakterystycznym punktem miasta. To właśnie jej położenie oraz żyzna lessowa gleba stworzyły wyśmienite warunki do uprawy winorośli. Smakiem wina zachwycali się już królowie. Słynne słowa króla Francji Ludwika XIV: Vinum regum, rex vinorum (król win, wino królów) do dziś zamieszczane są na wszystkich etykietach wina Tokaj.
Wjazd do Tokaju od strony Nyiregyhazy |
Wiele z tych domów należało kiedyś do kupców greckich, którzy uciekając przed Turkami, znaleźli tutaj swoje schronienie i ojczyznę. Otrzymali wiele przywilejów, ale nie mogli być właścicielami winnic i ziemi. Po Grekach handel winem przejeli Żydzi. Przed II wojną światową w Tokaju mieszkało ok. 1000 Żydów, czego świadectwem jest imponująca synagoga z 1897 r. Przez pół wieku świątynia niszczała, ale dzięki funduszom z UE, wróciła do swojej świetności. Obecnie mieści się tam centrum konferencyjne i kulturalne.
Synagoga |
Po drodze mijamy pomnik Ferenca II Rakoczego, węgierskiego magnata i bohatera narodowego. Był on przywódcą powstania antyhabsburskiego na Węgrzech, co przyczyniło się do niepodległości Węgier. Był on również największym właścicielem winnic pogórza tokajskiego. Pieniądze zarobione z produkcji wina przeznaczył na sfinansowanie powstania.
Dochodzimy do głównego placu w Tokaju. Uwagę zwraca wieża kościoła katolickiego. Tuż obok znajduje się wejście do słynnych piwnic Rakoczego. Mieści się tu niewielkie muzeum i sklep. Ponieważ mamy jeszcze kilka minut czasu do otwarcia piwnic, zwiedzamy wnętrze pobliskiego kościoła.
Rákóczi Pince - Piwnica Rakoczego
Jest świątynią tokajskich win. Wybudowano ją w XV wieku. W przeciągu kilku stuleci często zmieniała właścicieli wśród rodów królewskich i książęcych. Znajduje się tu największe podziemne pomieszczenie spośród wszystkich piwnic winiarskich na Węgrzech. Wydrążona w wulkanicznej skale Sala Rycerska mierzy 28 metrów długości, 10 metrów szerokości i 5 metrów wysokości. Tutaj koronowano w 1526 r. Jánosa Szapolyai, szwagra i zięcia Zygmunta Starego. Dzisiaj w tym pomieszczeniu nie przechowuje się już wina. Jest miejscem spotkań degustatorów i znawców win, o czym świadczą długie stoły.
Pomnik Bachusa przed wejściem do piwnic |
Wejście do piwnic jest płatne i jest połączone z degustacją wina. W zależności od wybranego pakietu degustowanych win, cena waha się od 3100 do 4200 forintów. Godziny otwarcia: codziennie 11:00 - 19:00. Więcej informacji o gatunkach serwowanych win znajdziecie na stronie internetowej Rákóczi Pince (także w j. polskim). Niezależnie od degustacji, nic nie może się równać z kojącym chłodem, który panuje w piwnicach.
Sala Rycerska |
Ekspozycje muzealne |
Dojazd
Tokaj znajduje się w półn.-wsch.Węgrzech, zaledwie 9 km od głównej trasy nr 37, która biegnie od przejścia granicznego ze Słowacją w Sátoraljaújhely do Miskolca. W Tokaju uliczki są tak wąskie, że główna droga biegnąca przez miasto została podzielona na dwa różne odcinki jednokierunkowe.
Wyświetl większą mapę
Ech! Łza się w oku kręci... Byłem, piłem itp itd. Tzn bardziej na "spożyciu" niz focenu sie skupiałem ;-) Ale miło wspmnieć. Moze kiedyś jakieś foty wrzucę :-)
OdpowiedzUsuńFajna relacja, jak zwykle!
pozdrawiam
Wino znam i lubię, teraz obejrzałem, gdzie leżakuje. Zdjęcia świetne, szczególnie te z piwnic. Bardzo ciekawa wycieczka.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Odżyły wspomnienia, piękne zdjęcia! W ubiegłym roku syn przywiózł takie wino, tylko ono choć oryginalne już nie smakuje jak kiedyś tam... Świetnie jest tam wszystko zorganizowane, nastrój niesamowity. Wycieczka na pewno udana!
OdpowiedzUsuńWina nie lubię, ale w Tokaju byłam :)
OdpowiedzUsuńFajnie zobaczyć to miejsce z Twojego punktu widzenia :)
Ileż ciekawych miejscowości jest na tym świecie.
OdpowiedzUsuńJak to wszystko ogarnąć?
Dzięki Tobie staję się to łatwiejsze :)
Przyjemnie spokojne miasteczko :)
OdpowiedzUsuńSuper fotki - jak zawsze ;)
Fantastyczna opowieść, znakomicie się czyta i ogląda. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńZajrzyj do mnie na bloga, zostałeś nominowany do nagrody PRIX. Miłej zabawy.
OdpowiedzUsuńWow ! Dzięki :)
UsuńWitam serdecznie !
OdpowiedzUsuńJestem Łucja, gratuluję nominacji PRIX
Wcale nie dziwię się, że zostałeś nominowany.
Fantastyczny blog
Miło mi Cię gościć. Dziękuję i zapraszam do mnie częściej :) Pozdrawiam
UsuńWęgry... byłam tam tak krótko, a tak tęsknię :) Piękny kraj, a Tokaj zwiedziłabym z przyjemnością, tym bardziej że można to połączyć z degustacją... a dobrego wina zawsze warto posmakować.
OdpowiedzUsuńWłaśnie wróciliśmy, to już piąty raz w moim życiu. Niezmiennie Ashu 5, Shamorodne i Furmint, słodkie i półsłodkie. Cukraszda i Palinka, kasztany z bitą śmietaną, langosh i jedyne w smaku lody a po drodze najsłodsze morele.
OdpowiedzUsuńCudne państwo i wyjątkowi ludzie.
Polska straciła wszystko. Węgrzy pozostali sobą.
a my jedziemy jutro...znowu :)
UsuńWitajcie, szukam noclegu w pobliżu Tokaju na romantyczny wyjazd z mężem:) Polecicie coś? Gosia
OdpowiedzUsuńJedziemy tam na Nowy Rok, damy znać, jak wygląda Tokaj zimą :-)
OdpowiedzUsuńKoniecznie :)
Usuń